Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/531

Ta strona została przepisana.

Byłoby to jedno, co usnąć przy zrzódle Hudsonu, a ocknąć się blizko wodospadu. Ale wielka to pociecha wiedzieć, że wszyscy służémy litościwemu panu, chociaż każdy swoim sposobem, i chociaż niezmierzone pustynie przedzielają nas od niego. Ach! cóż to ja słyszę?
— Alboż to nie wrzawa żerujących wilków, jak sam mówiłeś? — zapytał Dunkan.
Sokole Oko wstrząsnął głową i dał znak majorowi żeby przeszedł za nim na miejsce nieoświecone od ognia. Uczyniwszy tę ostrożność, nadstawił ucha i z natężeniem słuchałęczy nie powtórzy sic ten sam szelest co go zastanowił. Lecz gdy cała jego czujność nic nie odkryła; po kilku minutach najgłębszego milczenia, przemówił cicho do Hejwarda:
— Trzeba zawołać Unkasa: on ma zmysły Indyanina i posłyszy czego my słyszeć nie możemy, bo zawsze jestem biały i próżnobym zapierał się tego.