Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/537

Ta strona została przepisana.

bystry wzrok Strzelca wnet postrzegł gromadę wilków uciekających zapewne od strzału. Po kilku minutach milczenia upłynionych w niecierpliwości i trwodze, dał się słyszeć mocny plusk wody, a tuz za nim drugi huk broni ognistej.
— To strzelba Unkasa, — rzecze Sokole Oko, — znam jej huk tak dobrze, jak ojciec głos swojego dziecka. O! dobra to, strzelba; nosiłem ją długo, nim dostałem lepszą.
— Co to wszystko znaczy? — zapytał Dunkan; — zdaje się że nieprzyjaciele zaprzysięgli naszę zgubę i ciągle nas śledzą.
— Pierwszy strzał w istocie przekonywa, że nie bardzo dobrze nam życzą; ale oto ten Indyanin jest dowodem, ze nie uczynili nam nic złego, — odpowiedział Sokole Oko ukazując Szyngaszguka, który wyszedłszy z cieniu zbliżał się do nich. — No, Sagamorze, czy to Mingowie turbują nas doprawdy, czy może to tylko któryś