Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/552

Ta strona została przepisana.

Sokole Oko nie rzuciwszy nawet spojrzenia koło siebie, żeby wyczytać swój tryumf w oczach towarzyszów, rozciągnął się spokojnie przy dogorewającym ogniu i wkrótce zasnął.
Ledwo dopiéro zostawieni niejakoś sami sobie Mohikanie, po tylu godzinach poświęcanych dla innych, chwycili tę chwilkę dla siebie. Szyngaszguk zrzuciwszy zimną i surwą powagę wodza indyjskiego, zaczął mówić do syna łagodnym i uprzejmym tonem przywiązanego ojca; a Unkas odpowiadał mu z czułością pełną uszanowania. Strzelec nim zasnął mógł widzieć nagłą i zupełną zmianę w obejściu się dwóch jego towarzyszów czerwonych.
Trudno jest opisać muzykę ich mowy, kiedy oddani wesołości i uczuciom wzajemnego przywiązania, rozmawili między sobą. Głos ich obu, lecz mianowicie młodzieńca, raz spadał na ton najniższy, drugi raz podnosił się do najwyższego i sta-