Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/558

Ta strona została przepisana.

Mohikanie wzięli się do wioseł i kiedy już łódka znacznie oddalona od twierdzy znalazła się w grubym cieniu gór otaczających wschodni brzeg jeziora, Hejward ośmielił się przerwać milczenie.
— Dla czego wyruszyliśmy tak spiesznie i z taką ostrożnością? — zapytał Sokolego Oka.
— Gdyby krew Onejdy mogła zaczerwienić całą powierzchnią tej wody, nie pytałbyś się mię pan o to; własne oczy pańskie dałyby odpowiedź. Czy pan nie pamiętasz jaką gadzinę Unkas zabił wczoraj wieczór?
— Pamiętam bardzo dobrze; ale wszakże sam mówiłeś ze nieprzyjaciel był tylko jeden, a martwych nie masz się czego obawiać.
— Zapewne, był on natenczas jeden, kiedy strzelał; ale Indyanin z pokolenia liczącego tylu wojowników rzadko może się lękać żeby za krew jego, którykolwiek