że są postrzeleni, i prawie tejże chwili gromada dzikich wskoczywszy naprędce do swoich łodzi, puściła się w pogoń za nimi. Widok blizkiej napaści nie zmienił ani jednego rysu na twarzach Mohikanów i strzelca; wiosła tylko silniej zaczęły działać i zdawało się że mała ich łódka jak ptak leciała po nad wodą.
— Trzymaj ich w tej odległości, Sagamorze; — rzecze strzelec bez przerwy w robieniu wiosłem i spokojnie poglądając za siebie przez ramię; — trzymaj ich w tej odległości. Huronowie w całym swoim narodzie nigdy nie mieli strzelby, coby mogła tak sięgać; a ja wiem jak moja danielówka bije.
Zapewniwszy się że łódka bez jego pomocy mogła trzymać się w przyzwoitej mecie, Sokole Oko położył wiosło, a wziął swoję długą rusznicę. Trzy razy składał się i trzy razy odbierał kolbę od twarzy, zalecając ciągle towarzyszom, żeby je-
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/567
Ta strona została przepisana.