Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/571

Ta strona została przepisana.

okiem nieprzyjaciół podwoili usilność i tak już cudowną. Dwie współzawodniczę łódki ukazały się wreszcie na północnym końcu wyspy, jak dwa konie biegowe u kresu przegonów; lecz uciekający byli na przedzie, a Huronowie już nie w linii równoległej z nimi, ale z tyłu, chociaż w mniejszej odległości niż pierwej.
— Pokazałeś Unkas, że znasz się na łódkach, wybierając tę z pomiędzy wielu zostawionych od Huronów przy zwaliskach William Henryka, — rzecze strzelec uśmiechając się i bardziej rad z lepszości swojego czółna, niżeli z rodzącej się nadziei ujścia rąk barbarzyńców. Łotry muszą już tylko myśleć o wiosłach, a my kiedy nie ołowiem i prochem, to za pomocą płaskich kawałków drzewa ocalemy nasze włosy.
— Patrz, mają dać ognia, — zawołał Hejward w kilka chwil potem, — i ponie-