Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/577

Ta strona została przepisana.

ry nie był raniony od Huronów; obadwa wiedzieli bowiem, że w podobnym razie żadenby z nich, najmniejszém syknieniem lab jękiem nie okazał bolu. Oczy Unkasa z niespokojnością wlepiły się na kilka kropel krwi płynących po ramieniu ojca. Sagamor postrzegłszy to zaczerpnął trochę wody dłonią i zmył ranę, tym tylko znakiem pokazując mu że kula ledwo zadrasnęła skórę.
— Zwolna, majorze, zwolna! — zawołał strzelęc nabiwszy swoję rusznicę — I tak już jesteśmy trochę dalej niż jakakolwiek strzelba dobrze uderzyć może. Widzisz pan, te łotry składają teraz radę, poczekajmy niech się na strzał przybliżą: można mi zaufać w tym razie. Poprowadzę ich przez cały Horykan trzymając w takiej odległości, że ręczę pana, ich kule nic nam nie zrobią, chyba siniak przypadkiem, a moja danielówka tym-