Ta strona została przepisana.
a ponieważ las przytykał aż do jeziora, mogli niepostrzeżeni zdaleka, płynąć po za brzegu.
Kiedy zaś drzewa zaczęły się przerzadzac, strzelec radził znowu, wylądować.
Dopiéro o zmroku rozpoczęli dalszą żeglugę i korzystając z ciemności udali się w najgłębszém milczeniu prosto do zachodniego brzegu. Nadbrzeżne góry w tej stronie zdawały się ciągłą, niezmiernie wysoką ścianą; Szyngaszguk jednak postrzegł maleńką przystań i ze zręcznością wprawnego sternika wbiegł do niej.
Łódkę znowu wyciągnięto zwody, przeniesiono do lasu i schowano między gęstym chróstem. Każdy wziął swoję broił i część zapasów, a strzelec oświadczył oficerom, że równie jak jego dwaj towarzysze, gotów już był zająć się dalszém szukaniem.