Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/587

Ta strona została przepisana.

nem, aź do rzek Kanady, które poprowadzą go we wnątrz kraju zajętego przez Francuzów. Lecz oto jesteśmy już blizko Skarunu, a jeszcze nieznaleźliśmy żadnego znaku jego przechodu. Przyrodzenie ludzkie ulega mylności, i bydź może, że nie wpadliśmy na trop prawdziwy.
— Niech nas Bóg strzeże od takiej pomyłki! — zawołał Dunkan. — Wracajmy więc nazad i pilniej jeszcze przetrząśmy okolice. A Unkas, czy nic nam nie może poradzić w tak ciężkim razie?
Młody Mobikan szybko spojrzał na ojca, lecz wnet znowu przybrał swoję uważną postawę i milczał. Szyngaszguk postrzegłszy to spojrzenie, dał mu znak ręką, ze może mowić.
Skoro tylko Unkas otrzymał to pozwolenie, na jego twarzy tak spokojnej dotąd, nagle zajaśniała radość i przenikliwość. Podskakując lekko jak daniel, pobiegł naprzód i o sto kroków zatrzymał się z try-