Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/593

Ta strona została przepisana.

koni i nie mogły zdążyć z nim w ucieczce, nie ręczę natenczas, możeby tylko ich warkocze uniósł z sobą; ale niespodziewając się nieprzyjaciół mieć na karku, i mając tak dobre wierzchowce, upewniam pana, ze ani włosa nie zdjął im z głowy. Przenikam pańskie myśli, majorze, i to wstyd dla naszej farby, że pan jesteś usposobiony tak pomyślić; nie, nie, ten kto sądzi iż Mingo nawet skrzywdziłby kobietą będącą w jego mocy; nie mówię uderzeniem tomahawku, ten nie zna, natury Indyan i życia ich w lasach. Ale, jak słyszałem, dzicy przyjaciele Francuzów, wybrali się polować w tych ostępach na łosia; kiedy tak, niedaleko musiemy bydź od ich obozu. I czemuźby nie mieli tu polować? Czego się mają obawiać? Każdego dnia rano i wieczór rozlega się po tych górach huk dział z warowni Ty; bo Francuzi nowy już szereg twierdz budują między prowincyami królewskiemi a Kanadą. Jakkolwiek bądź,