Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/600

Ta strona została przepisana.

tych, i sploty giętkich latorośli walających się przy nich na brzegu lasu.
— To to jest właśnie! — zawołał strzelec z miną uradowaną; — teraz nie brakuje nam niczego. Zrobili oni lektykę niby, albo kratę nakształt półkosza, i rzucili potém skoro nie była im potrzebna. Wszystko się wyjaśniło; ale poszedłbym o zakład, że nie mało sobie nałamali głowy, nim wymyślili wszystkie te sposoby ukrycia swojej drogi; widziałem przynajmniej Indyan cały dzień pracujących nad tém, i nie z lepszym skutkiem. No, otoż mamy tutaj trzy pary mokkasinów i dwie pary malutkich trzewiczków. Czylm nie dziwna rzecz, że słabe stworzenia utrzyinują się na tak szczupłych nogach? Unkas, podaj mnie swój pasek rzemienny, muszę zmierzyć mniejszą, tej co ma światłe włosy. Jak Boga kocham! wszak to stopa ośmioletniego dziecka; a jednak obie panienki dosyć są wysokie i dobrze zbudo-