Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/603

Ta strona została przepisana.

upłynęła godzina, Sokole Oko zwolnił bieg znacznie, nie szedł już tak śmiało, i ciągle oglądał się to w lewo, to w prawo, jak gdyby miał podejrzenie, że jakieś niebezpieczeństwo może ich spotkać. Stanął nakoniec i zaczekał na resztę towarzyszów.
— Czuję ja Huronuw, — rzecze do Mohikanów; — niebo świeci się tam pomiędzy drzewami; musi to bydź obszerne pole w lesie, i łotry mogli na niém założyć swój oboz. Idź Sagamorze tą górą po lewej stronie, Unkas będzie się trzymał wzgórków otaczających strumyk, a ja pójdę tropem. Kto postrzeże cokolwiek, odezwie się trzy razy głosem kruka. Całe stado ich ulatuje nad tym suchym dębem, i to jeszcze znak, że oboz Indyan jest tu gdzieś niedaleko.
Mohikanie rozeszli się nieodpowiedziawszy mu ani słowa, a strzelec z dwóma oficerami ruszył naprzód. Hejward niecierpliwy zobaczyć czém prędzej nieprzy-