Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/604

Ta strona została przepisana.

jaciół ściganych z takim trudem i niespokojnością, podwoił kroku żeby isdź obok przewodnika. Lecz wkrótce towarzysz kazał jemu zboczyć do lasu zarosłego gęstym chrustem i czekać póki sam niepowróci. Dunkan usłuchał i wstąpił na wzgórze, skąd odkryło się mu równie nowe jak dziwne widowisko.
Drzewa na rozległą przestrzeń były wycięte wszystkie, a blask pięknego zachodu słońca w tej trzebieży wydawał się jeszcze świetniejszy, obok posępnego mroku jaki zawsze panuje we wnątrz puszczy. Nie zbyt daleko od miejsca gdzie Dunkan znajdował się natenczas, w wazkiej dolinie między dwoma górami strumyk tworzył małe jeziorko i upływał dalej spadając cicho przez, tak gładką zaporę, jak gdyby to była grobla ręką ludzką zrobiona. Wiele set szczupłych mieszkań bitych z ziemi wznosiło się na brzegach stawu, a nie które nawet wyglądały z wody zajęte za-