Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/608

Ta strona została przepisana.

ciągnął potém szyję jak gdyby lepiej jeszcze chciał widzieć, i popatrzywszy chwilę na tę podejrzaną osobę, opuścił znowu rusznicę.
— To nie jest Huron, — rzecze, — i nawet nie należy do żadnego z pokoleń Kanadyjskich. Jednak, widzisz pan, odzienie pokazuje że obdarł białego. Tak, tak, ten Montkalm po wszystkich lasach zbierał dzikich na swoję wyprawę i nawerbował łotrów każdego gatunku. Ale on nie ma ani tomahawku, ani noża! Czy wiesz pan gdzie on swój łuk, albo strzelbę położył?
— Ja żadnej broni niewidziałem przy nim, — odpowiedział major; — i zdaje się ze wszystkiego, że on nie ma krwawych zamiarów. Tyle nam tylko jest niebezpieczny, że może zwołać swoich towarzyszów, co tam, jak widzisz, czając się pełzają po brzegu jeziorka.
Strzelec spojrzał Hejwardowi w oczy i z otwarta gębą stanął w podziwieniu, któ-