Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/609

Ta strona została przepisana.

rego opisać niepodobna. Po chwili nakoniec rozsmiał się serdecznie, lecz tak cicho, że najmniejszego głosu nie było słychać: szczególny śmiech ten jemu właściwy był skutkiem nałogu ostrożności.
— Swoich towarzyszów co tam pełzają po brzegu jeziorka! — powtórzył; — otoż to jaka korzyść połowę życia chodzić do szkół, cały wiek czytać książki, i nigdy nie wydalać się za osady ludzi białych. Jakkolwiek bądź, ten łotr ma długie nogi i nie można mu dowierzać. W przypadku groź mu swoją strzelbą, majorze, a ja tymczasem dam koło, i bez zadraśnienia skóry schwytam go z tyłu. Ale nie strzelaj pan cokolwiekby się zdarzyło.
— Jeślibym widział ciebie w niebezpieczeństwie, — rzecze Hejward, — czy w takim razie....
Sokole Oko przerwał mu znowu wydając swój śmiech cichy i spojrzał na niego