Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/610

Ta strona została przepisana.

jak gdyby sam nie wiedział co miał odpowiedzieć.
— W takim razie, — rzekł nakoniec, — ogień plutonem, majorze.
Strzelec wnet zniknął miedzy krzakami, a Dunkan czekał z niecierpliwością żeby się mu znowu pokazał, lecz dopiero ledwo po wielu minutach ujrzał go jak węża śliznącego się płazem. Kiedy już był o kilka kroków od Indyanina, powstał zwolna i bez najmniejszego szelestu. W tejże chwili wody jeziorka zawrzały z łoskotem i Hejward rzuciwszy szybkie spojrzenie w tę stronę, postrzegł że ze sto stworzeń, które takiego nabawiły go stracha, ponurzyło się razem.
Chwyciwszy strzelbę, znowu zwrócił oczy na Inydanina: ten zamiast strwożenia się wyciągnął szyję ku jeziorowi i patrzał z niejakąś ciekawością głupowatą. Sokole Oko już był podniósł groźną swą rękę, lecz nie wiadomo dla czego nagle ją opu-