Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/619

Ta strona została przepisana.

den, kiedy one jęczą w strapieniu i niewoli.
Nie wszyscy obecni mogli dosyć zrozumieć Dawida, ale jego ton pewny, wyraz oczu, otwartość i szczerość wyryta w twarzy, nie zostawiły wątpliwości dla żadnego. Unkas zbliżył się i spojrzał na niego uprzejmie, a Szyngaszguk objawił swoje zadowolenie przez ten wykrzyknik, który u Indyan zastępuje miejsce oklasku.
— Nigdy nie była taka wola Pana Boga, — rzecze strzelec wzruszając głową; — żeby człowiek myślał tylko o swojem gardle, a zaniedbywał ćwiczyć szlachetniejsze władze otrzymane z łaski nieba. Szkoda że ten nieborak zamiast tego coby miał wychować się na wolném powietrzu i wśrzód powabów puszczy, wpadł za młodu w głupie ręce babskie; bo jednak ma dobre skłonności. Na, przyjacielu, oto znalazłem twoje cacko. Chciałem użyć go na rozniecenie ognia; ale ponieważ mocno je-