Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/62

Ta strona została przepisana.

ciek z wstępów zawoławszy głośno:
— Słuchajcie! — przyłożył do ust instrument opisany już przez nas, wydał na nim ton bardzo wysoki i ostry, a spuściwszy oktawą niżej głos swój przyjemny, donośny i czysty, pomimo poezyą, kompozycyą i nawet trzęski bieg swojej nędznej klaczy, na tęż sanie nótę zaśpiewał wybornie co następuje:

„O jak miło widzieć między bracią memi,

Święte przymierze zgody;
Jest to wonią strumieniem płynąca dla ziemi,

Z Aaronowej brody.

Prześpiewując zgrabne te wierszyki używał jestów tak właściwie dobranych, że trudno byłoby go naśladować bez długiego ćwiczenia się w tej sztuce. Kiedy głos jego podwyższał się stopniami, i ręka prawa wznosiła się do góry; kiedy się zniżał, i ręka spadała za każdym taktem, aż póki palce nie dotknęły się kart świętych. Ręczne to wtórowanie samemu sobie, zapewne skutkiem długiego nałogu, było mu