Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/640

Ta strona została przepisana.

jakie wzrok rzucony na prędzce mógł zebrać.
Na drugim końcu przestworu, w miejscu gdzie strumyk z szumem przebiegał pochyłość wzgórka, stało przeszło sześćdziesiąt chatek skleconych niezgrabnie z kłód, sęków chrustu i ziemi. Rozrzucone nieładem bez żadnego starania o kształ lub przynajmniej ochędóstwo zewnętrzne, budy te pod każdym względem tak były niższe od mieszkań bobrowych, ze mocniej niż pierwsze zadziwiły Hejwarda.
Zadziwienie jego powiększyło się jeszcze bardziej, kiedy przy słabém świetle zmroku postrzegł niedaleko bud, dwadzieścia lub trzydzieści jakichsiś stworzeń, naprzemian ukazujących się z pomiędzy chwastów i znowu koleją niknących mu z oczu, jak gdyby zapadały w ziemię. Nie mogąc przypatrzyć się dziwacznym tym postaciom ledwo na chwilę widzialnym, prę-