Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/646

Ta strona została przepisana.

cił wzrok w koło siebie, wszędzie gdziekolwiek spojrzał, spotykał między trawą czarne i bystre oczy ciągle utkwione w niego.
Ta ciekawość dzieci zdała się majorowi wróżbą nie nader pomyślną i chętnieby w tej chwili wziął się do odwrotu; lecz wahać się nawet było już za późno. Nagły wrzask dzieci wywołał z mieszkań kilkunastu wojowników: zebrali się oni u drzwi najbliższej budy i poważnie czekali na niespodziewanych przychodniów.
Dawid obeznany już nieco z tém wszystkiém, poprzedzał Hejwarda krokiem tak pewnym, iż chyba nie lada jaka zawada zbiłaby go zdrogi, trzymał się linii prostej i z miną najspokojniejszą wszedł do budy. Było to główne i największe mieszkanie w całej tej wsi niby, chociaż ani z lepszych materyałów, ani staranniej zbudowane od innych. Tu odbywały się narady i publiczne zgromadzenia Huronów pod-