Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/656

Ta strona została przepisana.

jeszcze było widzieć miedzy drzewami na drugim końcu przestworu ścieszkę wiodącą w głąb lasu. Długi szereg wojowników ukazał się na niej i zbliżał się ku mieszkaniom, Piérwszy z nich, jak później dało się postrzedz, niósł tyczynę obwieszaną włosami z głów wielu. Okropne wycia, które biali słusznie nazwali okrzykiem śmierci, powtarzały się tyle razy, ilu nieprzyjaciołom wydarto życie. Dunkan znając ten zwyczaj Indyan, łatwo się domyślił, że przyczyną nagłego zamieszania, był powrót wojowników z wyprawy. Uspokoił się zatém i owszem rad był z tej okoliczności czyniącej mu nadzieję, że Huronowie mniej będą zważali na niego.
Nowo przybyli wojownicy zatrzymali się a kilkaset kroków od mieszkań, i krzyki ich wyrażające już jęk poległych, już radość zwycięzców, ucichły nagle. Jeden z nich wystąpił nieco naprzód i wyliczywszy imiona tych, którzy już ani jego wołania, ani