Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/66

Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ III.

Nie zawsze te równiny tak uprawne były,

Las je porastał głuchy i potoki ryły;
A wody, jedne drugim dodając hałasu,

Same tylko mieszały martwą cichość lasu.
Bryant.

Pozwalając nadto zaufanemu Hejwardowi i młodym jego towarzyszkom, zagłębiać się w lasy kryjące tak zdradliwych mieszkańców, na mocy przywileju nadanego pisarzom, przeniesiemy uwagę czytelnika, z miejsca gdzieśmy ich zostawili, o kilka mil dalej ku zachodowi.
Dnia tegoż, dwóch ludzi zatrzymało się tu nad brzegiem wązkiej lecz bardzo bystrej rzeki, prawie o godzinę drogi od obozu Weba. Zdawało się, że czekali