Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/664

Ta strona została przepisana.

dziwszy się na widowisko tracenia zbrodniarza, dowie się że ten ułaskawienie otrzymał.
Jakieś niepojęte, mocniejsze od ciekawości uczucie, pociągało Hejwarda ku więźniowi; lecz żeby zbliżyć się do niego, trzeba było przemocy prawie torować sobie drogę wśrzód ścieśnionej zgrai, czego mu w obecnem położeniu roztropność czynić nie radziła. Po kilku chwilach jednak ujrzał go niedaleko od siebie. Młodzieniec zmordowany biegiem trzymał jedną ręką słup zabezpieczający go od napaści, a chociaż oddychał ciężko, przez dumę jednak starał się ukryć wszelki znak cierpienia. Zwyczaj uświęcony od niepamiętnych czasów, czynił natenczas jego osobę nietykalną, dopóki rada narodowa nie roztrzygnie jego losu, ale łatwo można było przewidzieć wyrok tej rady, miarkując po wyraźném usposobieniu tych co go otaczali.