Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/665

Ta strona została przepisana.

Język Huronów nie miał żadnego wyrazu wzgardy, żadnego przezwiska krzywdzącego, żadnej obelgi, którychby kobiéty nie użyły na młodego cudzoziemca, skoro się ten uchronił od ich wściekłości. Wyrzucały mu nawet, że tak dzielnie usiłował ratować się ucieczką; mówiły z gorzkiém urąganiem, ze nogi jego więcej były warte niż ręce, i że mu należało dać skrzydła, ponieważ nie umiał używać ni strzał ni noża. Na wszystkie te uszczypliwe słowa, więzień nic nieodpowiadał, i równie wolny od bojaźni jak gniewu, okazywał tylko wzgardę połączoną z godnością. Złość rozjątrzona spokojnością niezachwianą, wyczerpawszy słownik obelg, wylała się w przeraźliwém wyciu.
Jedna ze starych niewiast które zapalały stosy, roztrącając tłum przecisnęła sic do więźnia i stanęła przed nim. Z pomarszczonej twarzy, z zapadłych oczu i nie-