Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/677

Ta strona została przepisana.

skiem śmiało zwróciły się na wojownika, u którego choć w ostatniej chwili chciał zjednać dobre mniemanie. Powstał szybko i rozkrywając piersi patrzał bez drżenia na nóż błyszczący w ręku nieubłaganego wodza. Można było nawet dostrzedz uśmiech na jego twarzy, kiedy zabójcze ostrze powoli wchodziło mu w piersi, jak gdyby rad był że mniej okrótną śmiercią przyszło mu zginać, niżeli się spodziewał. Nakoniec padł bez czucia prawie pod nogi Unkasa.
Stara niewiasta wydała wycie płaczliwe, i zgasiła pochodnię rzucając na ziemię. Ciemność nagle ogarnęła całą chatę, wszyscy pędem z niej wybiegli jak zaklęte duchy i Dunkan mniemał, że został sam jeden obok drgającej jeszcze ofiary indyjskiego sądu.