Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/685

Ta strona została przepisana.

cy milczeli otoczeni gęstym dymem; nakonicu jeden z nich przemówił do nowoprzybyłego: — Magna czy znalazł łosiów?
— Młodzi wojownicy moi uginają się pod ciężarem, — odpowiedział zapytany; — niech Trzcina Powiewna pójdzie im w pomoc.
Imie to, którego niewolno już było wymówić w pokoleniu, wytrąciło wszystkim z ust cybuchy juk gdyby nagle dym tytuniu przemienił się w wyziewy nieczyste. Głęboka i ponura cichosć nastąpiła w całém zgromadzeniu; piramidalne słupy dymu unosząc się ku otworowi zrobionemu w dachu, przestały snuć się po za ziemi i jaśniejszy blask pochodni padł na ciemne twarze wodzów.
Wszyscy trzymali oczy w dół spuszczone, kilku tylko z młodzieży zwróciło spojrzenie na osiwiałego starca siędzącego między dwóma najznamienitszemi wodzami. Nic jednak nie było w nim takiego, coby mogło ścisnąć szczególniejszą