Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/686

Ta strona została przepisana.

uwagę. Miał minę posępna i zmartwioną, a odzież pospolitego Indyanina. Podobnie jak wielu innych patrzał w ziemię: lecz gdy podniosłszy oczy na chwilę, rzucił wzrok w koło i ujrzał ze był przedmiotem ciekawości powszechnej, powstał szybko i przerwał milczenie w te słowa:
— Kłamstwo! Ja nie miałem syna. Ten co się mym synem nazywał, już jest zapomniany. Krew jego była blada i nie pochodziła z żył Hurona. Przeklęte Czippewy uwiedli moję skwawę. Duch wielki chciał żeby ród Wis-an-tuczów wygasł. Rad jestem niezmiernie że się kończy na mnie. Powiedziałem.
Nieszczęśliwy ojciec rzucił wzrok w koło siebie, jak gdyby szukał oklasku w oczach słuchaczów. Ale surowy zwyczaj jego narodu wymagał zbyt ciężkiej ofiary po słabym starcu. Wyraz spojrzeń jego nie zgadzał się z dumną i przenośną mową; przyrodzenie tajemnie brało górę nad stoi-