Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/687

Ta strona została przepisana.

cyzmem, wszystkie nerwy zgrzybiałej jego twarzy drgały od wewnętrznego wzruszenia. Stał przez chwilę nasycając się tryumfem okupionym tak drogo, a potém jakby nie mogąc dłużej znieść wzroku ludzi, zarzucił na głowę swoję płachtę i cichym krokiem Indyanina poszedł do swojej budy żeby tam z równie starą i strapioną towarzyszką oddać się wspólnemu żalowi.
Indyanie będąc w przekonaniu, ze równie cnoty jak przywary są dziedziczne, pozwolili mu odejść nie rzekłszy ani słowa; a skoro wyszedł, jeden z wodzów przez delikatność, która mogłaby nawet bydź wzorem dla towarzystw cywilizowanych, odwrócił uwagę młodzieży od świeżego przykładu słabości, przemawiając do Magui tonem wesołym:
— Delawarowie włóczą się po naszych stronach, jak niedźwiedzie szukające ulów pełnych miodu. Ale czy kia kiedy zachwycił Hurona śpiącego?