Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/688

Ta strona została przepisana.

Magua z ponurością złowrogą na czole, zawołał:
— Nigdy; to nad rzeką Delawarą mieszkają ci co noszą spódnice skwawów. Jeden z nich przyszedł aż tutaj; czy wojownicy nasi zdarli mu czuprynę?
— Nie — odpowiedział wódz wskazując ręką Unkasa ciągle stojącego śmiało i bez ruchu; — ma on dobre nogi; chociaż ręce jego są raczej do rydla niżeli do tomahawku.
Nieokazując skwapliwej ciekawości ujrzenia jeńca z nienawistnego narodu, Magua palił dalej lulkę z tą miną rozwagi jaka była mu zwyczajną, kiedy nie miał potrzeby układać się chytrze, albo używać dzikiej swej wymowy. Chociaż w istocie zadziwiła go dopiéro odebrana nowina, nie zadał jednak żadnego pytania i chęć powzięcia obszerniejszych wiadomości wstrzymał do przyzwoitszej pory. Ledwo po kilku minutach, kiedy wytrząsłszy po-