Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/711

Ta strona została przepisana.

niedaleko i gdyby usłyszeli głos jaki nie bardzo podobny do zaklęć czarodziejskich, zarazby rzucili się na nas.
— Ale powiedź mi mój zacny przyjacielu, co znaczy ta maskarada, i co cię skłoniło do tak niebezpiecznego kroku?
— Przypadek, który nie raz więcej czyni niż przewidzenie i usilność. Ale ponieważ każdą historyą należy zaczynać od początku, opowiem porządnie wszystko jak było. Po rozstaniu się z panem, ukryłem komendanta i Sagamora w starej chatce bobrowej, gdzie mniej powinni lękać się Huronów, niż gdyby byli wśrzód załogi twierdzy Edwarda, bo nasi Indyanie zachodnio północni, nie bardzo jeszcze posiabrowani z kupcami, zachowują staroświeckie poszanowanie dla bobrów; potém z Unkasem podług ułożonego planu poszliśmy na wzwiady pod drugi oboz. Ale otoż właśnie, czy widziałeś pan jego?