Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/728

Ta strona została przepisana.

scu głowy niedźwiedziej ukazał twarz swoję, Huron mimowolnie wykrzyknął z podziwienia.
— Aha, przecież odzyskałeś język, — rzecze najspokojniej Sokole Oko. — Dobrze żeśmy dowiedzieli się o tém: trzebaż jeszcze zrobić jedne maleńką ostrożność, żebyś jego na naszą szkodę nie użył.
To rzekłszy zawiązał mu gębę, a gdy już straszliwy Indyanin został pozbawiony wszelkiej możności szkodzenia, obróciwszy się do majora zapytał:
— Jakim sposobem ten łotr dostał się tutaj? Nikt nie przechodził tędy gdzie mię pan zostawiłeś.
Hejward pokazał mu drzwi przez które wszedł dziki, i razem zawady jakie musieliby usuwać, gdyby chcieli wyjść tą drogą.
— Ponieważ nie mamy do wyboru, — rzecze strzelec, — trzeba wychodzić kędyśmy przyszli i śpieszyć do lasu. Ru-