Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/731

Ta strona została przepisana.

Drzwi przemknęły się trochę, jak gdyby kto chciał zasłyszeć co się wewnątrz działo, lecz niedźwiedź mruknął straszliwie i znowu zamknięto je spiesznie. Wkrótce potém Sokole Oko wystąpił naprzód grając wybornie przyjętą na się rolą niezgrabnego zwierza, a Dunkan wyszedłszy tuż za nim, postrzegł się wśrzód kilkunastu osób czekających go niecierpliwie.
Tłum ten rozstąpił się na dwie strony i pozwolił zbliżyć się do Dunkana staremu wodzowi, który prowadził z sobą młodego wojownika, zapewne męża chorej.
— Czy brat mój zwyciężył ducha? — zapytał starzec. — Co tu niesie na ręku?
— Kobiétę, która była chora, odpowiedział Dunkan poważnie. — Wypędziłem z niej chorobę i zamknąłem w jaskini, a teraz ją samą niosę do lasu, żeby dać jej kilka kropel soku z pewnego ziółka, co nie może skutkować inaczej, jak na wolném powietrzu i w miejscu dalekiém od ludzi.