Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/752

Ta strona została przepisana.

lecz Sokole Oko postępek taki uważał za niegodny człowieka krwi niezmięszanej. Polegając przeto na tém tylko, że mocno ich skrępował, puścił się w drogę ku mieszkaniom.
Wyszedłszy z lasu podwoił ostrożność?, i znowu zaczął naśladować powolny chód zwierzęcia, którego skórą był odziany, a tym czasem bystre jego oczy niezaniedbywały zbadać żadnego przedmiotu, czyliby nie mógł bydź mu pożyteczny lub szkodliwy. Dosyć odlegle na ustroniu od dalszych mieszkań, ujrzał jedne chatkę bardziej nikczemną i opuszczoną niż wszystkie inne: zdawało się nawet, że ten co ją budować zaczął, postrzegłszy iż najpotrzebniejszych rzeczy, drzewa i wody, nie było w blizkości, zaniechał swej roboty. Światło ognia jednak błyszczało w niej przez szpary ścian nie zamazanych gliną. Udał się więc w tę stronę jak ostrożny hetman, który przed stoczeniem bitwy chce obej-