Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/756

Ta strona została przepisana.

łem dziwów, od czasu jak mieszkam wśrzód pogan, ale podobnego nie zdarzyło mi się widzieć.
— Poczekaj, poczekaj, — rzecze Sokole Oko zrzucając głowę niedźwiedzią; żeby uspokoić przestraszonego towarzysza; — zaraz zobaczysz twarz, która jeżeli nie jest tak biała jak dwóch panienek naszych, to łaski wiatru i słońca. A teraz kiedy już mię widzisz, pomówmy o rzeczy.
— Za pozwoleniem, powiedz mi tylko, co się stało z niewolnicą i młodym majorem, który przyszedł tutaj żeby ją uwolnić.
— Oboje uszli szczęśliwie z pod tomakawków łotrowskich. Ale czy nie możesz mię wprowadzić na trop Unkasa?
— Unkas siedzi w więzieniu i lękam się żeby nie przyszło mu zginąć. Szkoda byłaby gdyby taki wyborny chłopiec umarł w niewiadomości swojej; ale oblałem człowieka.....