Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/764

Ta strona została przepisana.

— Porozrzynaj mu więzy, — rzecze strzelec do Dawida.
Śpiewak wypełnił ten rozkaz i Unkas odzyskał wolne użycie członków.
W tymże momencie Sokole Oko, zdjął z twarzy głowę niedźwiedzią i zrzuciwszy z piec skórę, ukazał się we własnej postaci. Zdawało się że młody Mohikan przez instynkt jakiś natychmiast zrozumiał ten podstęp, lecz ani oczy ani usta jego nie wydały innego znaku zadziwienia, prócz wykrzyknika hug! Strzelec nie tracąc czasu, dał mu w ręce nóź, długi z błyszczący klingą i rzekł do niego:
— Huronowie czerwoni o, kilka kroków są od nas; miejmy się na baczności.
Przy tych słowach ze znaczącém spojrzeniem położył dłoń na rękojeści podobnego! noża zatkniętego zapasem.
— Idźmy! — rzecze Unkas.
— Do kąd?