Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/769

Ta strona została przepisana.

Strzelec przestroił się w momencie i gdy szkło pokryło bystre jego oczy, a głowę trójgraniasty kapelusz, w pociemku mógł nie źle za Dawida uchodzić.
— Czy z przyrodzenia wielkim jesteś tchórzem? — zapytał dopiero śpiewaka tak otwarcie, jak lekarz który chce doskonale poznać chorobę, nim przystąpi do napisania recepty.
— Całe życie, Dzięki Bogu, przepędziłem w pokoju i miłości bliźniego, — odpowiedział Dawid dotknięty trochę tak nagleni natarciem na jego męztwo; — mogę powiedzieć jednak, ze w największych niebezpieczeństwach nie traciłem ufności w Panu.
— Największe niebezpieczeństwo twoje przyjdzie dopiero, — rzecze strzelec, — kiedy dzicy poznają, ze są oszukani i więzień im uszedł. Jeżeli wtenczas me dostaniesz tomahawkiem po łbie — i bydź może ze niedostaniesz, przez poszanowanie