Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/774

Ta strona została przepisana.

Niedźwiedź w tej chwili zamruczał tak groźnie i naturalnie, że Indyanin odskoczył w tył na parę kroków, jak gdyby mniemał, że to był niedźwiedź prawdziwy. Strzelec zaś lękając się odpowiedzieć, ponieważ jedne słowo wydałoby go przed znającymi głos Dawida, nie miał innego sposobu, jak tylko co najmocniej śpiewać; a chociaż w inném towarzystwie powiedzianoby ze ryczał, w obecnych słuchaczach jednak wzbudził to poszanowanie, jakiego oni nieodmawiają nigdy pozbawionym rozumu. Huronowie usunęli się na stronę, a śpiewak i niedźwiedź poszli dalej.
Dwaj zbiegowie nasi uzbroiwszy się w odwagę i cierpliwość, musieli iść ciągle poważnym i powolnym krokiem, a ostrożność ta stała się w krotce tém potrzebniejszą, że już ciekawość przemogła obawę strażników i wszyscy skupili się do drzwi, chcąc zobaczyć czy więzień równie był nieugięty, czy tez sztuka guśla-