Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/786

Ta strona została przepisana.

— O kimto mój brat mówi? — zapytał tenże sam starzec.
— O tym psie, co pod skórą białą ma siłę i zręczność Hurona, — zawołał Magua; — o Długim Karabinie.
Straszne to imię sprawiło na obecnych zwyczajne swe wrażenie. Cichość panowała chwil kilka śrzód przerażonych wojowników; lecz skoro ochłonąwszy pomyślili o tém, ze najzawziętszy i najzuchwalszy ich nieprzyjaciel na ich wzgardę i hańbę ze śrzodka obozu uprowadził im więźnia, ta sama wściekłość, którą pałał Magua, ogarnęła wszystkich i wyzionęła się w zgrzytaniu zębów, przeklęstwach, wyciu i groźbach straszliwych. Wkrótce jednak dzicy zaczęli się uspakajać i wrócili do zwyczajnej sobie powagi.
Magua także zebrawszy tymczasem myśli, zmienił postępowanie i z krwią zimną a razem godnością odpowiednią jego znaczeniu, rzekł do towarzyszów: