wiedział Magua z całą godnością książęcia wschodniego.
Wódz Delawarów na znak przyjaźni podał mu rękę, Huron ją przyjął i uścisnął, a natenczas pierwszy z nich zaprosił przychodnia do swojej chaty na śniadanie. Trzech lub czterech starych wodzów udało się razem z nimi; inni zaś pozostali miotani najżywszą ciekawością dowiedzenia się powoda niespodziewanych tych odwiedzi złe, nie okazując jednak tego ani najmniejszém skinieniem, ani jakimkolwiek bądź sposobem.
Przy śniadaniu rozmowa była bardzo ostrożna i toczyła się tylko o wielkiém polowaniu, które jak wiedziano, Magua robił na łosie przed kilku dniami. Najbieglejsi dworacy niepotrafiliby lepiej od Delawarów udawać, iż odwiedziny te uważali tylko za prostą sąsiedzką grzeczość, chociaż w duchu przekonani byli, że pewno jakiś tajemny i ważny powod skłonił
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/807
Ta strona została przepisana.