leko ktoś trzeci, podobnie miłym i gardłowym głosem; — czego chcesz od Unkasa?
Strzelec wyciągnął nóż ze skórzanych pochew, i drugą ręką mimowolnie sięgnął po rusznicę; lecz Indyanin nie okazał żadnego wzruszenia, ani nawet nie zwrócił głowy, żeby zobaczyć kto tak niespodzianie przemówił.
W tejże prawie chwili, młody wojownik lekkim krokiem bez najmniejszego szelestu przemknął się między nimi, i usiadł nad brzegiem rzeki. Ojciec nie wydał żadnego głosu podziwienia, syu również milczał, i zdawało się, że oba przez kilka minut czekali przyzwoitego czasu, w którymby mogli przemówić bez okazania ciekawości kobiecej, lub niecierpliwości dziecinnej. Biały, jakby chcąc stosować się do nich, włożył swój nóż w pochwy, i podobnąż przybrał obojętność.
Nakoniec Szyngaszguk zwolna podnosząc oczy na syna, zapytał: — A co, Makwy czy
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/81
Ta strona została przepisana.