Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/827

Ta strona została przepisana.

towarzyszów umieścił się nieco ztyłu: bo chociaż los zwalając na nich jednakie nieszczęścia równał ich niejakoś, zawsze on przecież nie mniej ich poważał. Unkasa nie było tutaj.
Kiedy znowu zupełna cichość wróciła i długi przeciąg zwyczajem nakazanego milczenia upłynął, jeden ze starych, powstał i głośno, ledwo zrozumiałą angielszczyzną zapytał:
— Któryto z moich jeńców Długi Karabin?
Dunkan i strzelec nie odpowiedzieli na to. Pierwszy z nich przebiegł wzrokiem poważne i milczące zgromadzenie, a ujrzawszy Maguę cofnął się o krok jeden. Na twarzy dzikiego malowała się taka złość i zdradliwość, iż nie trudno mu było poznać że z jegoto poduszczeń tajemnych stawiono ich przed sąd narodu. Poruszony najżywszym gniewem, przedsięwziął użyć wszelkich sposobów, żeby zniweczyć nie-