Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/828

Ta strona została przepisana.

godziwe jego zamiary. Widział przytém niedawno jak rychło Indyanie spełniali swój wyrok i lękał się aby jego towarzysz nie doświadczył teraz podobnego losu.
W tak dotkliwej obawie nie zatrzymując się nad trwoźliwemi uwagami postanowił natychmiast bronić przyjaciela, bez względu na jakie niebezpieczeństwa sam mógłby się narazić. Nim jednak pośpieszył odpowiedzieć, pytanie zostało dobitniej i z naleganiem powtórzone.
— Dajcie nam broń, — dumnie zawołał młodzieniec, — i puśćcie nas do tego lasu, a nasze dzieła odpowiedzą za nas.
— To więc jest wojownik, którego imie napełniło nam uszy, — rzecze wódz przypatrując się Hejwardowi z tą uwagą i ciekawością, jakiej oprzeć się trudno widząc raz pierwszy człowieka sławnego z powodzeń lub nieszczęść, cnót albo występków. — Dla czego człowiek biały przy-