Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/834

Ta strona została przepisana.

jąc swoję strzelbę i łowiąc jedną ręką, tak łatwo jak gdyby, to trzcinka była; — teraz mógłbym cię rozciągnąć trupem u nóg moich; żadna potęga nie zdołałaby mi przeszkodzić. Sokół spadający na gołębia nie jest tak pewny swojego lotu, jak ja byłbym pewny mojego strzała, gdybym chciał kulą przeszyć ci serce! I czemuż nie czynię tego? Bo zabraniam mi prawa, któremi rządzą się ludzie mojego koloru, i mógłbym nowe nieszczęścia ściągnąć na głowy niewinne! Jeżeli więc wiesz co to jest Bóg, dziękuj jemu; dziękuj z całej duszy; masz powod dziękować!
Postać strzelca, jego iskrzące się oczy, jego twarz zapalona, przejęły wszystkich obecnych niejakąś trwogą i uszanowaniem razem. Delawarowie z natężenia uwagi wstrzymali oddech w piersiach, a Magna chociaż niezupełnie ufny w ostatnie słowa nieprzyjaciela, stał pośrzód tłumu,