tak spokojny, tak nieruchomy, jak gdyby był przykuty do swojego miejsca.
— Czy dokażesz więc tego? — powtórzył młody Delawar stojący przy strzelcu.
— Czy tego dokażę? Ja czy tego dokażę? głupi! — zawołał strzelec, wstrząsając znowu nad głowią swoję strzelbę z miną groźną, lubo już nie poglądał na Mague.
— Jeżeli człowiek biały jest tym wojownikiem, którym się bydź mieni, — rzecze wódz, — niech trafi bliżej celu.
Sokole Oko na pokazanie wzgardy rozumiał się tak przeraźliwym i niezwyczajnym głosem, że aż Hejward zadrżał; a potem tylko ciężko opuścił strzelbę na wyciągnioną lewą rękę i w tejże chwili strzał wyleciał jakby od mocnego wstrząśnienia, broni. Naczynie rozprysło w tysiąc kawałków i czerepy z brzękiem na pień opadły. W tymże prawie momencie dał się słyszeć dźwięk inny, i postrzeżono że strze-
Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/835
Ta strona została przepisana.