Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/836

Ta strona została przepisana.

lec wzgardliwie rzucił strzelbę precz od siebie.
Piérwszym skutkiém tak dziwnego widowiska było samo tylko zadumienie.
Wkrótce zaczął szerzyć się pomiędzy tłumem szmer inny i stając się co raz wyraźniejszy dał poznać, że bardzo różniły się zdania widzów. Kiedy niektórzy głośno dziwili się zręczności tak niesłychanej, większa część pokolenia traf ten uważała za przypadkowy. Hejward chwycił się tej opinii wspierającej jego stronę.
— To przypadek, — zawołaj; — nikt nie może trafić nie mierząc.
— Przypadek! — powtórzył strzelec zapalając się co raz bardziej i mimo mrugania Hejwarda usiłując przekonać, że kim się mianował tym był w istocie, bez względu na to cokolwiekby to jego kosztować miało. — A ten Huron czy także nazywa to przypadkiem? Jeżeli tak; dajcie mu drugą strzelbę, niech stanie ze mną; zo-