Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/840

Ta strona została przepisana.

na cel zatrzymał się jeszcze trochę w tej postawie bez ruchu; tak iż człowiek i strzelba zdawały sic z kamienia. Nakoniec błysnął ogień i rozległ się huk strzału. Młodzi Indyanie znowu przyskoczyli do drzewa, oglądali je ze wszech stron, lecz napróżno: powrócili z doniesieniem że piędzie znaku kuli niewidać.
— Idź precz, — rzecze stary wódz do strzelca tonem pogardy; — jesteś wilk w psiej skórze. Ja chce mówić z Długim Karabinem Dżankesów.
— Ach! gdybym miał tutaj tę broń, co była powodem do imienia, którego pan używasz teraz, podjąłbym się przeciąć rzemienne ucho konewki, nie tylko dno jej przeszyć, — zawołał Sokole Oko nie zrażając się surowym tonem starca. — Głupcy! jeżeli chcecie znaleść kulę przez dobrego strzelca wsadzoną; szukajcie jej w samym celu, a nie koło niego.
Ponieważ ostatnie te słowa powiedział