Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/845

Ta strona została przepisana.

wał, przypatrywali się jemu leżąc w cieniu. Wiatry chłodziły ich latem; futra ogrzewały w zimie. Jeżeli kiedy walczyli między sobą, to dla pokazania męztwa. Byli waleczni, byli sprawiedliwi, byli szczęśliwi!
Tu mówca zamilkł i znowu spojrzał w koło siebie dla zobaczenia czy jego mowa sprawiła na słuchaczach zamierzony skutek. Wszystkich oczy z upragnieniem były wlepione w niego, głowy podniesione w górę, nozdrza rozdęte, jak gdyby każdy pałał chęcią przywrócenia praw całemu rodowi swemu.
— Jeżeli Duch wielki dał rozmaite języki swoim dzieciom czerwonym, — odezwał się po chwili, cichym, powolnym, żałobnym głosem; — to dla tego, aby wszystkie zwierzęta mogły ich rozumieć. Jednych osadził z niedźwiedziami śrzód śniegów; drugich blizko zachodu słońca na drodze do lasów szczęśliwych, gdzie wszy-