Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/851

Ta strona została przepisana.

pomniawszy dawny swój wybieg, wziął Alinę na ręce i rozkazując Hejwardowi iśdź za sobą, skinął na tłum żeby mu ustąpił z drogi. Ale omyliła go nadzieja; Kora zamiast coby miała śpieszyć za siostrą, rzuciła się do nóg patryarchy i wzniesionym głosem zawołała:
— Szanowny i sprawiedliwy Delawarze, twojej wzywamy mądrości i władzy, pod twoję uciekamy się opiekę! Bądź głuchy na zdradliwe wybiegi tego potworu, co niedostępny zgryzotom sumienia, kłamstwem kala twoje uszy, żeby mógł dręczące go pragnienie krwi zaspokoić. Ty, co żyłeś długo i znasz biedy tego życia, powinieneś umieć litować się nad nieszczęśliwymi.
Starzec z trudnością otworzył powieki i znowu wzrok swój zagasły podniósł na tłum ludu. Ale w miarę tego jak coraz tkliwszy głos błagającej uderzał jego uszy, oczy jego zaczęły powoli zwracać się ku