Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/863

Ta strona została przepisana.

go teraz, z trwogą wewnętrzną oczekiwano objaśnienia tajemnicy. Po kilku minutach przecież, jeden ze starych wodzów widząc, że mędrzec stracił zupełnie z myśli przedmiot, który go zajmować był powinien; ośmielił się przypomnieć mu powtórnie obecność więźnia.
— Fałszywy Delawar ze drżeniem oczekuje słów Tamemunda, — rzecze — Jestto ogar, który goni kiedy mu Anglicy trop pokażą.
— A wy, — odpowiedział Unkas, tocząc w około spojrzenie groźne, — jesteście psy, które czołgają się po ziemi, kiedy im Francuzi rzucają obrzynki danielów swoich.
Na tę jadowitą, a może i słuszną odpowiedź, kilkunastu wojowników porwało się razem i tyleż nożów zabłysło w powietrzu. Jeden rozkaz wodza potrafił wprawdzie powściągnąć ten zapał i przywrócić spokojność pozorną przynajmniej; lecz zapewne nie udałoby się to tak łatwo, gdy-