Strona:PL Kuper - Ostatni Mohikan.djvu/866

Ta strona została przepisana.

towarzyszów, z przeraźliwym rykiem przyskoczywszy do młodego więźnia, jednym zamachem zdarł mu lekką koszulę myśliwską i chciał go ciągnąć do słupa.
Lecz w chwili kiedy zdawał się najniedostępniejszy uczuciom ludzkim, wstrzymał się w barbarzyńskim zapędzie tak nagle, jak gdyby jakaś władza nadprzyrodzona stanęła między nim a Unkasem. W tém oczy Tamemunda wystąpiły mu na łeb; usta otworzone zostały bez głosu; rzekłby kto ze mróz zlodowacił go w postawie najmocniejszego zadziwienia. Po niejakim czasie jednak, zwolna i z trudnością podnosząc prawą rękę, ukazał palcem pierś więźnia. Tłum natychmiast ścisnął się zewsząd i wszystkie oczy osłupiały z zadumienia, widząc pod szyją młodego wojownika drobny wizerunek żółwia, odrysowany najczystszym błękitem.
Unkas przez chwilę nasycał się tryumfem i poglądał w koło z majestatycznym